10 dziwnych zawodów, które przełamią nudę
Jakie zawody gwarantują dużą liczbę ofert pracy? Same najnudniejsze! Za to te z poniższej listy to jazda po bandzie. Dosłownie…
Jakie zawody gwarantują dużą liczbę ofert pracy? Same najnudniejsze! Programista, wdrożeniowiec, account manager, specjalista ds. HR – no dobrze, zarobić można, ale przy okazji grozi nam nagła śmierć z nudów. Miłośnicy pracy fizycznej też nie mają w czym przebierać – jak nie magazyn, to dostawy towaru. I jak tu pójść na rozmowę kwalifikacyjną? Jak przekonywać o swojej wyjątkowości przy tak nudnych ofertach? A może lepiej od razu postawić na coś, czego nie może zaoferować nikt, stawiając na specjalizację w dziedzinie balonowości gum albo dostarczając usług w zakresie pogotowia kacowego? Bezrobocie nam zagrażać nie będzie, a poważanie w towarzystwie mamy od razu w pakiecie. Oto kilka propozycji, reszta zależy od fantazji i talentu przyszłych aplikantów.
1. Tester zjeżdżalni wodnych
Bardzo mocny kandydat na pierwsze miejsce w kategorii „praca idealna”. Warunki pracy? Najdroższe hotele, słoneczne plaże, mnóstwo wolnego czasu w egzotycznych miejscach, międzynarodowe towarzystwo na najwyższym poziomie. I nieustanna jazda bez trzymanki. Po rynnach wodnych, zjeżdżalniach, wymyślnych labiryntach, prosto do basenu wypełnionego krystalicznie czystą wodą. Wolnych wakatów trzeba szukać na stronach firmy First Choice (należącej do grupy TUI), posiadającej aquaparki SplashWorld w wielu światowej sławy turystycznych kurortach. Oferty pojawiają się rzadko, ale standardowe zarobki na tym stanowisku to 20 tys. funtów za pół roku pracy, trzeba tylko szybko postarać się o brytyjskie obywatelstwo.
2. Pogotowie kacowe
Kac serwis to usługa stanowiąca jedną z najbardziej oryginalnych nowości na polskim rynku. Nie trzeba być wybitnym znawcą ekonomii by zauważyć, że popyt na tego typu usługi znajdzie się zawsze. Jako pierwsi pogotowie kacowe uruchomili absolwenci uniwersytetu w Kolorado, którzy twórczo wykorzystali własne doświadczenia w dolegliwościach dnia następnego. W skład serwisu wchodziło sprzątanie, napój energetyzujący i śniadanie – cena wynosiła 20 dolarów od każdego klienta. W Polsce już działają pierwsze pogotowia dla zmęczonych imprezowiczów. W Trójmieście funkcjonuje serwis oferujący pomoc w trzech pakietach – Standard, Super i Hangover. Ceny od 49 do 89 zł, śniadania serwowane w mieszkaniu poszkodowanego.
3. Gumolog
Kolejne dwa zawody na liście wymagają silnych mięśni żuchwy. Z tym, że pierwszy jest raczej stresujący i szczęki mogą zaciskać się z napięcia, w przypadku drugiego chodzi już o typową pracę fizyczną. Karierę gumologa można było rozwijać na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat na niewielu wakatach. Jednym z nich dysponował koncern Cadbury. Jako, że firma traktowała bardzo poważnie wejście na rynek także w segmencie gum, do badań nad ich jakością zatrudniała najlepszych specjalistów. Gumologiem nie mógł zostać każdy. Choć nazwa brzmi dość zabawnie, osoba zatrudniona na tym stanowisku musiała być profesorem chemii. Jednak pewne jest, że nie był to żaden bufon, a raczej ktoś, kto ze swego ego niczym z balona potrafił spuścić powietrze. Nic dziwnego, zajmował się przecież opracowywaniem składu najlepszych i przynoszących największą frajdę balonówek.
4. Przeżuwacz gum
Jeżeli jednak nie macie profesury z wydziału chemii nie oznacza, że Wasza kariera w tej branży jest całkowicie niemożliwa. Zostaje jeszcze jakże przyjemne stanowisko ekspercko-testerskie. Ta sama firma Cadbury w swoim laboratorium zatrudniała osoby przeżuwające, które na bieżąco sprawdzały, komentowały i oceniały starania gumologa.
Stopień trudności wykonywanego zadania każdy musi ocenić indywidualnie, według własnych predyspozycji. Do obowiązków przeżuwacza gum należało kilkugodzinne żucie nowopowstałych gum, przynajmniej trzy razy w tygodniu. Nie przeprowadzono wywiadów z ex-przeżuwaczami, jednak można się spodziewać, że ich żuchwy mogły być nieco przeciążone. Stomatolodzy alarmują nawet, że zbyt długie żucie gumy u osób, które są przyzwyczajone żuć ją po jednej stronie, może doprowadzić nawet do asymetrii twarzy! Jak widać, nawet przeżuwacz gumy musi się liczyć z ryzykiem zawodowym.
5. Tester chrupkości chipsów
Jeżeli spodobała Wam się praca w gastronomii, a przy okazji Wasz ulubiony styl spędzania wieczorów to piwo, mecz lub film i obowiązkowe chipsy, to ten zawód na pewno również trafi w Wasze gusta. Tester chrupkości chipsów to osoba, która pracuje przy taśmie przesuwającej chipsy, które za chwile zostaną zapakowane. Właściwie od Was (jeżeli postawicie na ten rodzaj kariery) zależy ich być albo nie być. Wyławiacie przypadkowe chipsy, przegryzacie i oceniacie. Chrupkie, kruche, smakowite – jadą dalej. Rozmiękłe, sflaczałe, bez wyrazu – wstrzymujecie produkcję. I pomyśleć, że wcześniej w takiej samej sytuacji ktoś mógłby Wam zarzucić, że przez cały dzień nic nie robiliście! I tylko piwa nie dają…
6. Sekser
Od razu ostrzegam, zawód jest przyzwoity, nie ma nic wspólnego z seksem, ale i tak wydaje się dość zabawny. Sekser to osoba, która zajmuje się sprawdzaniem płci kurcząt. Rozróżnienie płci pisklęcia, czyli seksowanie, wcale nie jest takie łatwe, robi się to za pomocą endoskopu (rodzaj wziernika), którym bada się gruczoły rozrodcze. Rozpoznanie samca możliwe jest także dzięki bębenkowi rezonacyjnemu umieszczonemu w dolnej części tchawicy. Zawód, w porównaniu na przykład z syreną jest dużo bardziej popularny i realny, seksera potrzebuje właściwie każda duża ferma kurcząt. Plusem jest codzienne przebywanie wśród uroczych, puszystych i ślicznych stworzeń.
7. Malarz cytrusów
Nikt nie lubi bladych pomarańczy. O ile smutne kolory mogą jakoś ujść w przypadku takich owoców, jak jabłka i gruszki, jeżeli postawimy na ekologię (wiadomo, 100% eko oznacza przeważnie owoce blade i pokurczone), o tyle cytrusy muszą mieć intensywny kolor. Inaczej nigdy w życiu nie zdecydujemy się na ich zakup, bo od razu założymy, że będą kwaśne i bez soku. Okazuje się, że skórki pomarańczy i cytryn można z powodzeniem… malować. Malarze cytrusów to niemal czarodzieje – dodają owocom smaku przy pomocy farbki. Amerykanie mają obowiązek malowane cytrusy odpowiednio stemplować, u nas jednak informacji o dodanym kolorze próżno szukać. Ile pomalowanych owoców znajduje się na naszych stołach – nie wiadomo.
8. Ochotnik w kabinie odosobnienia
Nienawidzisz świata i ludzi? Masz już dość koleżanek z biura lub kolegów ze zmiany? Chcesz uciec od zgiełku i uciążliwej obecności bliźnich, a przy tym zarobić w oryginalny sposób? Zgłoś się na badania behawioralne jako ochotnik w kabinie odosobnienia. Co prawda w tej pracy jesteśmy narażeni na sporadyczne kontakty z innymi ludźmi, ale są to niemal wyłącznie naukowcy, a z nimi przecież nie da się rozmawiać. Znowu jest to zawód, do wykonywania którego konieczna będzie przeprowadzka, najlepiej do USA, gdyż tam znajdują się najbardziej prestiżowe ośrodki badawcze, ale przecież i tak jest nam wszystko jedno.
9. Stróż egzotycznej wyspy
Pewnie, że w Polsce również z powodzeniem możemy realizować się na stanowisku stróża, ale po pierwsze – nie jest tak fajnie, jak na egzotycznej wyspie, a po drugie – niemal zawsze wymagana jest renta inwalidzka albo przynajmniej status emeryta. Co innego na gorących plażach Wielkiej Rafy Koralowej, gdzie zaświadczeń z ZUS-u nie sprawdzają, ale trzeba za to umieć pływać, nurkować, prowadzić bloga i wytrzymywać natłok obowiązków podczas imprez do rana. Na takim etacie pracował m.in. Ben Southall, który za pilnowanie Wyspy Hamiltona zarobił 111 tysięcy funtów w pół roku. Można? Można.
10. Groomer
Nie ma żadnego wytłumaczenia dla posiadaczy źle przystrzyżonych psów. Jeśli Twój fryzjer spartaczy robotę, zawsze możesz założyć modną czapkę lub stylowy kapelusz, a pies z kiczowatą fryzurą jest nieustannie narażony na drwiny każdego przechodnia. A na spacer jakoś wyjść trzeba. Dlatego też groomer, czyli innymi słowy psi stylista, to zawód niezwykle odpowiedzialny, wymagający odpowiedniego przygotowania, gruntownej wiedzy z zakresu kynologii (nauki o psach), a także wyczucia dobrego smaku. A tego nie można dowiedzieć się z książek. Stąd bierze się duży prestiż społeczny i wysokie zarobki, a przecież o to właśnie nam chodzi.
Dalej uważacie, że praca w korporacji nie jest dla Was? Bycie testerem zjeżdżalni wodnych czy syreną z pewnością nie podniesie Waszych menedżerskich umiejętności, ale jedno jest pewne – nie zanudzicie znajomych opowieściami ze swojej pracy. Udało mi się podsunąć Wam jakiś pomysł na nową, ekscentryczną pozycję w CV? Czy może macie w zanadrzu swój autorski zawód marzeń?
Autor: http://www.eduranking.pl/