Helikon-Tex Bandicoot – test kultowej nerki polskiego producenta
Od czasów szkoły podstawowej zdążyłem mocno przyzwyczaić się do plecaka. I choć dziś nie mam już z nią nic wspólnego (uff…), wciąż większość mojego EDC nosiłem na plecach. Dobry plecak pozostaje ważnym elementem mojego ekwipunku, ale na co dzień podstawowy szpej wylądował w nerce. Jak sprawuje się kultowy w pewnych kręgach Helikon-Tex-Tex bandicoot na co dzień? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie…
Od czasów szkoły podstawowej zdążyłem mocno przyzwyczaić się do plecaka. I choć dziś nie mam już z nią nic wspólnego (uff…), wciąż większość mojego EDC nosiłem na plecach. Dobry plecak pozostaje ważnym elementem mojego ekwipunku, ale na co dzień podstawowy szpej wylądował w nerce. Jak sprawuje się kultowy w pewnych kręgach Helikon-Tex-Tex bandicoot na co dzień? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie…
Pierwsze wrażenia
W oczy rzuca się rozmiar nerki. Nie jest to może kolos, ale widać że z pewnością wiele zmieści. Helikon-Tex bandicoot plasuje się po środku rozmiarowej stawki – 26x15x7 cm i 2 litry pojemności, to wystarczająco dużo nawet na rozbudowane EDC.
Całość wykonana jest z Cordury 500D, zapewniającej wystarczającą wodoszczelność. Wszystkie kieszenie zamykane są na suwaki YKK z odwróconym szyciem. Do pełni szczęścia przydałaby się jeszcze zakładka bryzgoszczelna. Same zamki chodzą jak na YKK przystało, czyli płynnie i bez zacięć. Całość dopełniają taśmy nylonowe i klamra Duraflex. Przeszycia są równe, nie ma odstających nitek. Widać, że producent postawił na jakość.
Budowa nerki
Nerka składa się w sumie z czterech komór. Główna – największa z wypinanym organizerem, siateczkowa kieszonka wewnętrzna oraz dwie zewnętrzne kieszenie – jedna na froncie, druga z tyłu (z ograniczonym dostępem podczas noszenia, np. na dokumenty czy luźne pieniądze).
Sam organizer to jedna większa i dwie mniejsze kieszonki oraz pięć oczek z taśmy elastycznej. Całość zamontowano na panelu Velcro. Dzięki uchwytowi w górnym rogu bez trudu odczepimy organizer od tylnej ściany nerki.
Na frontowej kieszeni znalazł się kolejny panel Velcro z logiem Helikon-Tex. Zmieszczą się na nim dwie większe naszywki.
Boki tylnej kieszeni tworzą zakładki, do których można schować zakładki odczepionego pasa.Odczepienie paska jest błyskawiczne i łatwe w każdych warunkach.
Na bocznych ściankach nerki producent naszył taśmy molle do troczenia drobnych rzeczy. Tuż pod nimi, na spodzie znalazły się pętelki z tego samego materiału.
Pasek wykonano z taśmy przypominającej molle długości około 1m i szerokości 2,5cm. Oczywiście jest on regulowany i spinany plastikową klamerką.
Wygoda
Zawsze na korzyść plecaka przemawiała wygoda. Obawiałem się, że przy przesiadce na nerkę odczuję raczej dyskomfort. Fakt, było tak przez pierwsze dwa dni – do czasu, aż przyzwyczaiłem się do noszenia paska na biodrach i znalezienia idealnej pozycji nerki. Noszę ją z przodu, przesuniętą delikatnie na lewe biodro. Takie umiejscowienie zapewnia łatwy dostęp do zawartości i nie przeszkadza podczas jazdy samochodem.
Samo użytkowanie bandicoota oceniam na plus. Mieszczą się w nim wszystkie niezbędne elementy mojego EDC. W organizerze siedzą grzecznie Sanrenmu 710, mała latarka Mactronica, długopis, ściereczka do okularów, klucze i zapalniczka. Sprawdziłem też gaz pieprzowy – standardowa puszka mieści się w elastycznym oczku, ale wchodzi dość ciężko, a sama taśma mocno się rozciąga.
W głównej komorze wylądował portfel, a w kieszeni z siateczką mesh słuchawki dokanałowe i pendrive. W przedziale na zewnątrz bez trudu zmieści się smartfon 5,5 cala, jednak przy wypchanej nerce nie ryzykowałbym jego przenoszenia akurat tam. W tylnej kieszące akurat nie noszę nic, ale w sumie dobrze mieć jeszcze jakąś alternatywę.
Tak wypchany bandicoot mocno odstaje od ciała. W lecie nie ma z tym większego problemu. Jesienią i zimą, gdy nerkę trzeba ukryć pod kurtką robi się już trochę niewygodnie. Zwłaszcza gdy ta jest dopasowana do ciała. Mam świadomość, że to nie jest nerka low profile i ma od niej trochę inne przeznaczenie.
Duże obciążenie sprawia też, że pasek ma tendencję do poluźniania się. U mnie paradoksalnie sprawiało to, że lądował nad paskiem od spodni (przypinałem go zawsze pod).
Czy warto?
Odpowiedź na to pytanie nasuwa się sama. 99 zł za pojemną nerkę uszytą z cordury, z dobrym organizerem i zamkami YKK to oferta atrakcyjna jak Joanna Krupa w negliżu.
bandicoot dostępny jest w kolorach czarnym, coyote, oliwkowym, shadow grey (recenzowany egzemplarz) oraz kamuflażach Camogrom i WZ.93. Jednolite barwy nie zdradzają militarnego charakteru nerki, mogą być więc noszone jako element codziennego ubioru.
Nerka od Helikon-Tex w zasadzie miażdzy cywilne nerki w podobnej cenie. Ich funkcjonalności nie ma nawet sensu porównywać. Z militarnych nerek polskich producentów to chyba aktualnie jedna z tańszych opcji. W tym przypadku to akurat zaleta, biorąc pod uwagę zwłaszcza stosunek ceny do jakości.
Podsumowując, jeśli komuś pasuje kształt – kupować, pakować szpej i ciurać do upadłego. A gdy się poniszczy (na pewno nie szybko) kupić nową. Warto.