I żywy stąd nie wyjdzie nikt – recenzja opowiadań wojennych
Wojna to nie dziecinna zabawa w pistoleciki. Wojna to brutalne zderzenie światów, ludzkich tragedii i pragnień. W literaturze to motyw wykorzystany do granic możliwości, ale wciąż na tyle atrakcyjny, że dobre historie wojenne czyta się z zapartym tchem… zwłaszcza te z elementami fantastyki. Fakt, że trzeba lubić taką literaturę. My lubimy, dlatego zbiór opowiadań „I żywy stąd nie wyjdzie nikt” wydany przez Fabrykę Słów chcielibyśmy polecić wam na wakacje.
Wojna to nie dziecinna zabawa w pistoleciki. Wojna to brutalne zderzenie światów, ludzkich tragedii i pragnień. W literaturze to motyw wykorzystany do granic możliwości, ale wciąż na tyle atrakcyjny, że dobre historie wojenne czyta się z zapartym tchem… zwłaszcza te z elementami fantastyki. Fakt, że trzeba lubić taką literaturę. My lubimy, dlatego zbiór opowiadań „I żywy stąd nie wyjdzie nikt” wydany przez Fabrykę Słów chcielibyśmy polecić wam na wakacje.
Dziesięć opowiadań z wojną w tle. Dziesięć różnych historii z różnych światów i czasów. Antologie mają to do siebie, że zazwyczaj część opowiadań w nich zawartych wybija się ponad inne. Tak jest i w przypadku „I żywy stąd nie wyjdzie nikt”.
Zbiór otwiera „Żegnaj laleczko” Andrzeja Sawickiego – opowieść o pistolecie z duszą endeka, który zamiast do bohaterskiego polskiego żołnierza trafia do żydowskiej dziewczyny. Pomysł na fabułę ciekawy, a narracja prowadzona w pierwszej osobie z perspektywy broni pozwala wczuć się w „psychikę” endeka niemogącego pogodzić się z własnym losem i tym, że zamiast strzelać leży w piwnicy z ziemniakami lub kloacznym dole. Pełny wulgaryzmów tekst robi wrażenie.
Joanna Maciejewska zaserwowała nam opowiadanie „Słowo żołnierza” o grupie wysłanej z misją ratunkową na planetę Kifah, która dziwnym trafem przypomina Wietnam, a akcja żołnierzy proseftyńskich inwazję na ten właśnie kraj.
Evviva l’arte! Marcina Pągowskiego jest typową wizją alternatywną historii. Jak to w opowiadaniach tego typu bywa Polska jest światowym mocarstwem. W tym przypadku istnieje ono tylko w umyśle pisarza. Zdecydowanie jedno z mocniejszych opowiadań w tym zbiorze.
Z kolei „47. Oddział Zwiadu Imperialnego” to już klasyczna fantastyka i opowieść o tym, jak w żołnierzach rodzą się wątpliwości i sprzeciw wobec durnych rozkazów. Opowiadanie nie porywało mnie szczególnie, ale też nie można powiedzieć, że jest słabe. Ot, takie na moce 4 w skali 1-6.
Tekst Grzegorza Piórkowskiego jest post apokaliptyczną wizją świata zniszczonego w wojnie z maszynami. Grupka ocalałych wędruje w stronę tajemniczego drzewa obnażając po drodze zdegenerowaną cząstkę ludzkiej natury.
„Powrót do domu” Martina Anna przedstawia historię Zuzanny powracającej z robót w Rzeszy do zniszczonej Warszawy. Dla niej koniec wojny jest powodem do smutku. Życie u okupanta i przymusowe roboty miały proste zasady, do których potrafiła się dostosować. Wolność to dla niej chaos. Opowiadanie ma pesymistyczny klimat.
„Nadzienie połknięte w całości, czyli cała prawda o operacji Mincemeat” Łukasza Sawczaka to jedyne opowiadanie w antologii, które ma swój początek w prawdziwej historii. Dotyka imponującej akcji wywiadu brytyjskiego i podrzucenia dokumentów na temat planowanego desantu.
Filip Laskowski przedstawił w „Dotknięciu” wizję Polski po upadku Unii Europejskiej. To świat w którym funkcjonariusze stosują metody UB, a całość przypomina trochę stan wojenny. Pesymistyczny tekst o człowieku, który zatraca człowieczeństwo, a przy życiu trzymają go tylko żona i dziecko.
„Potworzyca” Anny Dominiczak to kobieta lekkich obyczajów, oddająca swoje ciało żołnierzom Ferrokracji, okupujących jej rodzinną planetę Elmu. Na początku pogodzona z losem, potem gdy budzą się w niej nowe psychiczne zdolności mści się na najeźdźcach.
Zbiór zamykają „Listy z Cienia” Tomasza Zawady w których toczy się wojna ludzi z Nedianirami. Ich królowa chce pokoju, dlatego jego idę wszczepia w umysł dwóch żołnierzy. Tematyka opowiadania jest ciekawa i wyróżnia się na tle innych zawartych w antologii.
Całość stanowi spójną całość. „I żywy stąd nie wyjdzie nikt” pozbawiony opowiadań które warto byłoby pominąć. Są za to perełki. I to właśnie je szczerze wam polecam. Antologia nie jest monotematyczna i monogatunkowa, dlatego każdy miłośnik fantastyki powinien znaleźć w niej coś dla siebie.