TOP 5 atrakcji turystycznych, których już nie zobaczysz. A szkoda…
Zwiedzając niezwykłe miejsca, warto pamiętać, że jesteśmy im winni należytą troskę. Również od nas zależy to, czy będą cieszyć swym urokiem kolejne pokolenia. Wzniosłe pomniki przyrody, monumentalne zabytki, czy pomniejsze ciekawostki turystyczne – wszystkie one są bardziej kruche niż nam się wydaje. Oto pięć atrakcji turystycznych, które na zawsze przepadły dla podróżników.
Zwiedzając niezwykłe miejsca, warto pamiętać, że jesteśmy im winni należytą troskę. Również od nas zależy to, czy będą cieszyć swym urokiem kolejne pokolenia. Wzniosłe pomniki przyrody, monumentalne zabytki, czy pomniejsze ciekawostki turystyczne – wszystkie one są bardziej kruche niż nam się wydaje. Oto pięć atrakcji turystycznych, które na zawsze przepadły dla podróżników.
Gdy słyszymy o bezpowrotnie utraconych ciekawych miejscach, bezcennych zabytkach i wspaniałych pomnikach przyrody, na myśl przychodzą nam wielkie wojny przeszłości lub odległe naszej wyobraźni katastrofy naturalne. Skłonni jesteśmy sądzić, że dziś, w czasach gdy świadomość turystów jest większa, a prawna ochrona wartościowych miejsc wydaje się być standardem, wspaniałe atrakcje turystyczne są bezpieczniejsze niż kiedyś i zawsze będą istnieć ku radości odwiedzających. Nic bardziej mylnego. – Przeglądając poniższe zestawienie, warto pamiętać, że to tylko kilka przykładów na istnienie zjawiska o znacznie większej skali. Nad wieloma wspaniałymi atrakcjami unosi się widmo zniszczenia. Wystarczy pomyśleć o obumierającej Wielkiej Rafie Koralowej, popadającym w ruinę Wielkim Murze Chińskim, czy o dosłownie zadeptywanym przez turystów kambodżańskim kompleksie świątynnym Angkor Wat – opowiada Piotr Chalimoniuk ze Sky4Fly.net.
Wodospady Guairá
Jeszcze na początku lat 80. XX wieku potężny huk kaskad wodospadu Guairá niósł się w promieniu ponad 30 kilometrów od miejsca, gdzie rzeka Parana przecinała piaskowcowe góry Sierra de Maracayú. Położony na granicy między Paragwajem i Brazylią wodospad należał do najpotężniejszych tego typu formacji geologicznych na świecie, słynął nie tylko ze swej potęgi, ale również ze zjawiskowego piękna, które każdego roku przyciągało tłumy turystów.
W 1982 roku wodospad umilkł na zawsze, padłszy ofiarą zakrojonego na gigantyczną skalę przedsięwzięcia inżynieryjnego. W miejscu, gdzie niegdyś ryczało siedem kaskad, dziś rozciąga się tafla zbiornika retencyjnego powstałego w efekcie budowy tamy i hydroelektrowni Itaipu, największej, obok chińskiej Tamy Trzech Przełomów, tego typu konstrukcji na świecie. Zatopiona fasada skalna została wysadzona w powietrze w celu ułatwienia nawigacji statkom, ostatecznie eliminując możliwość odtworzenia wodospadów w przyszłości. Tak oto potęga przyrody ustąpiła przed potęgą człowieka. Zniszczenie wodospadów spotkało się z wielką krytyką, choć niejeden z piewców postępu przekonywał, że konstrukcję tamy należy uznać za historyczny wyczyn, a jej przelew hydrotechniczny dorównuje swym urokiem pięknu, które cechowało naturalne wodospady. Choć trudno się pogodzić ze zniszczeniem wspaniałego pomnika przyrody, trzeba pamiętać, że hydroelektrownia dostarcza rozwijającej się Brazylii olbrzymich ilości energii elektrycznej pozyskiwanej w przyjazny naturze sposób.
Posągi Buddy w Bamianie
Znajdujące się w środkowym Afganistanie w prowincji Bamian monumentalne posągi Buddy nie miały łatwego życia. Największe z figur zostały wydrążone w skale przez buddyjskich mnichów w VI wieku naszej ery i mierzyły odpowiednio 53 oraz 36 metrów wysokości. Posągi przez stulecia brali na cel kolejni muzułmańscy władcy rządzący terenami dzisiejszego Afganistanu, którzy chcieli uczynić zadość religijnemu zakazowi czczenia fałszywych idoli i tworzenia figuralnych przedstawień. Co nie udało się Wielkim Mogołom i Szachom Persji, tego dokonali Talibowie, którzy w marcu 2001 roku skierowali na posągi ogień artyleryjski. Dzieła zniszczenia dopełniły materiały wybuchowe. Dwa największe posągi zostały całkowicie zniszczone. Pozostały po nich jedynie puste nisze wydrążone w górskim zboczu. Niszczenie bezcennych zabytków z pobudek ideologicznych to praktyka towarzysząca wojnom i podbojom od niepamiętnych czasów i niestety niewiele wskazuje, by miało się to w najbliższym czasie zmienić. W 2015 roku los afgańskich posągów Buddy podzieliły ruiny starożytnego miasta Palmyra położonego w targanej wojną domową Syrii.
Lodowiec Chacaltaya
Położony w Andach lodowiec Chacaltaya należał niegdyś do największych atrakcji turystycznych w Boliwii – mieścił się tutaj jeden z najwyżej położonych ośrodków narciarskich na świecie każdego roku przyciągający wielu narciarzy spragnionych ekstremalnych wrażeń. Dziś z potężnego niegdyś lodowca, liczącego sobie 180 tysięcy lat, nie pozostało praktycznie nic. Działająca od 1939 roku stacja narciarska właściwie przestała funkcjonować w 2009 roku. Wszystko za sprawą zmian klimatycznych, których ofiarą padło również wiele innych lodowców, zwłaszcza andyjskich, położonych na południe od równika. Globalne ocieplenie dotyka również inne pomniki przyrody. Widmo zniszczenia wisi chociażby nad australijską Wielką Rafą Koralową.
Kłódki na Ponts des Arts
W porównaniu z wcześniejszymi przykładami zniknięcie kłódek z paryskiego mostu wydaje się być nikłą stratą wobec zniszczenia pomników przyrody czy starożytnych zabytków. Bardziej niż o same kłódki, chodzi tu jednak o pewne szersze zjawisko. W drugiej połowie pierwszej dekady XXI wieku na położonym w Paryżu moście Ponts des Arts zaczęły pojawiać się kłódki symbolizujące dozgonną miłość. Pary zakochanych przyczepiały je do stalowej konstrukcji mostu, kluczyk zaś wyrzucały do Sekwany. Zwyczaj ten szybko znalazł naśladowców i zagościł również w Polsce, gdzie kłódki zakochanych zawisły między innymi na moście Tumskim we Wrocławiu i kładce Ojca Bernatka w Krakowie. Popularność zwyczaju przybrała trudną do przewidzenia skalę i obwieszony setkami tysięcy kłódek Ponts des Arts przybrał na wadze około 45 ton, co zagroziło stabilności jego konstrukcji. Kłódki musiały zostać usunięte, a metalowe kratownice mostu zastąpiono plastikowymi panelami. Los kłódek na Ponts de Arts to dobry przykład tego, jak popularność danej atrakcji turystycznej z czasem może zagrozić jej istnieniu.
Wedding Cake Rock
Położona w Australii Wedding Cake Rock padła ofiarą własnej fotogeniczności. Skała zawdzięcza swą nazwę białej barwie i kształtowi przywodzącemu na myśl kawałek weselnego tortu. Jej surrealistyczny wygląd kontrastuje z otaczającym krajobrazem, w którym dominują błękit morza i szara barwa okolicznych klifów. W 2015 roku Wedding Cake Rock zyskała olbrzymią popularność dzięki zdjęciom publikowanym na Instagramie, co pociągnęło za sobą wzrost liczby odwiedzających. Turyści szukający nietypowych ujęć zachowywali się w sposób zagrażający ich bezpieczeństwu. Zdarzały się również przypadki wandalizmu. W obawie o bezpieczeństwo ludzi i samej skały władze miejscowego parku narodowego zdecydowały o zamknięciu Wedding Cake Rock dla odwiedzających. Decyzja okazała się trafiona. Przeprowadzone później badania geologiczne wykazały, że skała jest bardzo niestabilna i w każdej chwili grozi jej oderwanie się od klifu i runięcie do morza. – Zadeptywanie atrakcji przez odwiedzających stanowi poważny problem współczesnej turystyki. Z tego powodu coraz częściej spotykamy się z polityką ograniczonego dostępu. Gdy odwiedzamy piękne i niezwykłe miejsca, powinniśmy zachowywać jak najmniej inwazyjnie, pamiętając o tym, że nawet najwspanialsze zabytki i pomniki przyrody nie są niezniszczalne. Przyczyniamy się w ten sposób do zachowania tych miejsc dla przyszłych pokoleń – mówi Piotr Chalimoniuk ze Sky4Fly.net.